"Rabih znaczy Wiosna" Weronika Tomala - wyd. Dlaczemu

Autor: Weronika Tomala
Tytuł: Rabih znaczy Wiosna
Wydawnictwo: Dlaczemu
Premiera: 30 października 2019 r.
Tytuł oryginału: -
Nazwa cyklu: -
Liczba stron: 320






,,- Naprawdę? Jutro nie będziemy siebie mieli - uważnie mi się przygląda. - Ale jeszcze wciąż mamy dziś."

          Przyjaźń może połączyć nawet tych, którzy najmniej się tego spodziewają i nigdy nie pomyśleliby o sobie w taki sposób. Marta i Rabith stworzyli ze sobą bardzo głęboką oraz szczerą relację od młodych lat. Byli dla siebie najważniejsi. Jak dwie połowy kamienia, choć z jedną różnicą - w żyłach chłopaka płynie także arabska krew. Mimo że czuł się w pełni Polakiem, to wygląd i kolor skóry odziedziczył po ojcu, przez co nie było mu łatwo. Otoczenie go nie akceptowało. W pewnym momencie Marta popełniła wielki błąd, przez który ich drogi rozeszły się na dłuższy czas. Przecięły się na nowo nieoczekiwanie podczas ich dorosłości i nie przyniosło to nic dobrego. Nie było chyba gorszego momentu na powrót ich uczuć. Świat stanął na głowie. Czy w obliczu tłumionego przez lata gniewu i żalu potrafią odnaleźć dawnych siebie?


Z pozoru książka Weroniki Tomali może być typowym “oczywiściakiem”, gdzie co chwilę myślisz sobie “tak będzie”, “stanie się tak i tak, to oczywiste”, “i tak wiem, jak to się skończy”. I nikt nie zrobi błędu, jeśli potwierdzi, że tak może być. To klasyczna w swym rodzaju obyczajówka z romansem. Jednak uważam, że ma naprawdę konkretny przekaz, coś wartościowego do przedstawienia, a akcja potrafi strącić chwilowo z równowagi, powodując wściekliznę na bohaterów. Jak mam być szczera to zdarzało się, że pełna irytacji miałam ochotę okrężnym, mocnym kopniakiem przywalić któremuś w twarz. Poza momentami pełnymi nerwów były oczywiście także te, przez które chciało mi się trochę popłakać albo takie, jakie kontrastowo powodowały uśmiech we mnie i na mojej twarzy (dlatego też moje zakładki indeksujące, zostawione w tym tomie, są w różnych kolorach). Co do jakości napisanego tekstu, to styl autorki jest bardzo przejrzysty, zrozumiały i prosty. Podczas czytania płynie się po tekście. I to tyle w tej sprawie. 

Chcąc powiedzieć coś na temat wydania, powiem, że Wydawnictwo Dlaczemu nie zawodzi, jak zawsze. Ładnie na zewnątrz, ładnie wewnątrz. Jedynie co się zdarzyło, to jakieś pominięte błędy w korekcie, ale jedynie okazjonalnie się coś zdarzyło. Nie przeszkadza to jednak jakoś przesadnie w czytaniu, bo jak mówię - wypadało to sporadycznie. 

Jeżeli zaś chciałabym się do czegoś przyczepić, to chyba musiałabym nazywać się Sherlock Holmes albo być największym wybrednym krytykiem świata, bo nie mam na nic pomysłu. 


,,Przekraczając próg domu zauważył, że matka jest już umierająca. Na szczęście łyk uzdrawiającego płynu przywrócił jej siły. Radości nie było końca, a ludzie w końcu zaczęli dostrzegać to, że prawdziwa potęga człowieka tkwi w jego wnętrzu."



          W momencie, gdy jest się leniuchem i przewija się na sam koniec recenzji (bo tu zazwyczaj znajduje się cała kwintesencja tego, co paplało się przez wcześniejszy miliard akapitów), najchętniej czyta się podsumowania, także do tego przejdę. Rabih znaczy Wiosna to przyjemny romans, przypominający o wielu wartościach, m.in.: każdy z nas jest równym człowiekiem, traktowanie przez rodziców jest ważną lekcją, a każdy w życiu popełnia błędy, więc warto zastanowić się, które należy wybaczyć i kiedy. Całość była przyjemna, wywoływała sporo emocji. To także zdecydowanie lektura dla kobiet, sądząc po gatunku. Czy warta przeczytania? Myślę, że nie żałuję czasu, jakiego na nią poświęciłam. 

Moja ocena: 8/10


Za możliwość objęcia patronatu, przeczytania i zrecenzowania tego tytułu uprzejmie dziękuję Wydawnictwu



Komentarze