Autor: Zbigniew Zborowski
Tytuł: Kręgi
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2018
Tytuł oryginału: -
Nazwa cyklu: Bartosz Konecki (tom 2)
Liczba stron: 480
,,Były gliniarz o powierzchowności bandyty, zramolały dziennikarz wręczający wycinki z gazety i obiecujący kogoś dla niej odszukać, tajemniczy kochaś roztaczający nad nią swe opiekuńcze skrzydła... No i on, prywatny detektyw. W jej rozbicie krążyli krańcowo różni mężczyźni. Co ich łączyło?"
Kilka lat wcześniej, z
rąk oprawców, w nietypowy sposób ginie młoda nastolatka. W czasie
teraźniejszym popełniono łudząco podobną zbrodnię na kolejnej
dziewczynie.
Podczas tego wydarzenia, były policjant Bartosz Konecki, po wyrzuceniu z policji podjął się pracy prywatnego detektywa i dostał zlecenie. Było ono dość nielegalne, ale proste i za dobrą kwotę. Zadłużony mężczyzna nie miał za bardzo wyboru. Rozpoczął swoje zadanie, polegające na śledzeniu atrakcyjnej aktorki. Okazuje się, iż kobieta próbuje zebrać informacje o niezwykle brutalnym przestępstwie sprzed lat. Uświadomiony o sytuacji Konecki zaczyna się zastanawiać, czy za obiema zbrodniami kryje się ta sama osoba oraz jaki związek z tą sprawą ma kobieta, którą kazano mu śledzić.. Pytanie, kto będzie szybszy – samotny detektyw czy policja? A także – czy powstrzyma zataczające coraz większe kręgi zło?
Podczas tego wydarzenia, były policjant Bartosz Konecki, po wyrzuceniu z policji podjął się pracy prywatnego detektywa i dostał zlecenie. Było ono dość nielegalne, ale proste i za dobrą kwotę. Zadłużony mężczyzna nie miał za bardzo wyboru. Rozpoczął swoje zadanie, polegające na śledzeniu atrakcyjnej aktorki. Okazuje się, iż kobieta próbuje zebrać informacje o niezwykle brutalnym przestępstwie sprzed lat. Uświadomiony o sytuacji Konecki zaczyna się zastanawiać, czy za obiema zbrodniami kryje się ta sama osoba oraz jaki związek z tą sprawą ma kobieta, którą kazano mu śledzić.. Pytanie, kto będzie szybszy – samotny detektyw czy policja? A także – czy powstrzyma zataczające coraz większe kręgi zło?
Książka długo trzyma
w niepewności i napięciu. Są momenty, kiedy można czytać kolejne
zdania spokojnie, ale w pewnym momencie zawsze przychodzi jakiś
zwrot akcji lub nieprawdopodobne informacje wychodzą na jaw. Był
policjant nie raz zostaje przyciśnięty do muru albo mocno odciska
się na nim piętno sprawy. Fizycznie lub psychicznie. Do tego
wszystkiego dochodzi jeszcze jego życie prywatne, które zaczyna
zupełnie się kruszyć.
Wydarzenia oraz narracja
dzielą się na czas teraźniejszy i przeszły. Obecnie, w 2016 roku,
dowiadujemy się o głównym wątku, prowadzonym przez Bartka. Z
drugiej strony perspektywę przejmuje Norbert Pałucha, aspirant
policyjny. Akcja zaczyna się w 1992 roku. Często podczas lektury
musiałam wracać kilka stron do tyłu, żeby sobie przypomnieć
niektóre momenty. Zdarzało się dużo nazwisk, więc przy czytaniu
trzeba zwrócić na to sporą uwagę. Na początku lubiłam aspiranta
Pałuchę, ponieważ dążył do swojego celu, by wyrwać się z
własnej dziury, a także za jego ambicje. Później za bardzo
przesadzał, zgubił główny problem całej sytuacji, a nawet
zatracił się w poczuciu osobistej wyższości. Wtedy już zaczynał
mnie irytować i chciałam, żeby jednym słowem: zdechł. Co się
stało, tego nie powiem, ale z czasem Norbert odszedł na bok i
zastąpiła go w narracji kolejna osoba.
Cała sprawa powszechnie
wydawała się prosta i schematyczna, potem jednak wchodzą nowe
wątki, poszlaki i zagwozdki. Kiedy wydaje się, że o, już sprawa
się praktycznie rozwiązała, wchodzi coś szokującego i
zbijającego z tropu. Tak naprawdę do samego końca nie wiadomo, kto
stoi za morderstwami, czy to jedna osoba czy dwie, a tym bardziej –
jakie motywy przewodziły postępowaniom tego człowieka lub tych
ludzi. Pomimo całego tego bajzlu, choć to złe określenie, bo
porządek w wydarzeniach został zachowany, książka nie zanudza
czytelnika. Przyjemnie było również patrzeć na wpływ całych
wydarzeń na Bartosza Koneckiego. Co może razić niektóre osoby ,
szczególnie te obdarzone empatią, jak w każdym kryminale –
sposoby zabójstw, męczarnie. A dla osób nie lubiących się w
przekleństwach – trochę tu tego jest, jak u typowo znerwicowanych
ludzi.
,,Kolejne słowa, których znaczenia nie potrafił odczytać. Znał je i nie znał. Cierpiał katusze, czując, że już, już chwyta ich sens. Głos się przybliżał i oddalał. Falował. Choć tamci stali tuż obok."
Kręgi
to pozycja trzymająca w napięciu, nieoczywista i przepełniona
zwrotami akcji oraz kolejnymi problemami, wynikającymi z coraz to
nowszych tropów. Mnóstwo powiązanych ze sobą osób. Niektórzy
pokazują, jak łatwo manipulować ludźmi lub udawać kogoś innego,
skrywając pod maską oblicze psychopaty. Dawno nie czytałam tak
przyjemnego w odbiorze kryminału. Z tej lektury można również
wynieść wartości odbudowy człowieka oraz podejścia do życia.
Były policjant podniósł się z całkiem niezłego dołka, a nie
było łatwo. Dobrym porównaniem jest wymieniony na samym początku cytat z Pocahontas o tym, że jeden bodziec wywołuje falę (okrąg), która niesie za sobą coraz więcej i zasięg się poszerza. Będę teraz z chęcią polować na tom pierwszy, a dla
zainteresowanych, którzy pierwszy raz spotykają się z tym autorem,
nie trzeba znać tomu pierwszego przed drugim, bo nie są one zbytnio
powiązane. Jedyne, do czego mogę się przyczepić w tej książce,
to wydanie. Wizualnie jest świetne, ale tekst ma za duże marginesy,
przez co dużo miejsca zostaje niewykorzystane. Może to miało na
celu uczynić całość bardziej przejrzystą lub pogrubić tom, ale
nie wyszło to ekologicznie.
Moja
ocena: 9/10
Za egzemplarz do recenzji ogromnie dziękuję
Komentarze
Prześlij komentarz