"Pasażerka" Alexandra Bracken - wyd. SQN

Autor: Alexandra Bracken
Tytuł: Pasażerka
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Rok wydania: 2017
Tytuł oryginału: Passenger
Nazwa cyklu: Passenger
Liczba stron: 432



,,Człowiek mógł przeczytać sto książek o przekonaniach i mentalności ludzi minionych epok, ale bezpośrednie zetknięcie z okrucieństwem i ignorancją robiło piorunujące wrażenie.”
     W współczesnych czasach XXI wieku w Nowym Jorku żyła nastoletnia Etta. Kochała grać na skrzypcach. Tę miłość zachwiało dramatyczne wydarzenie, po którym, jakby tego było mało, główna bohaterka znalazła się w nieznanym miejscu i nieznanym czasie. 
Jak się później okazuje – również przez nieznanych jej ludzi. Odbyła podróż nie tylko przez kontynenty, ale także przez czas. Przyczyną tego była rodzina Ironwoodów, pełna władzy, ale niewystarczającej bez pewnego przedmiotu. Jedyną osobą, która może go zdobyć, jest młoda Etta. Na dodatek w to wszystko wmieszany jest Nicholas Carter, a w jego dłoniach leży jej los. Jeśli zdobędą bezcenną rzecz – dziewczyna wróci do swojego roku. Jednak im dalej podążają, tym mocniej doskwierają im intrygi klanu Ironwoodów, a także.. wzajemne uczucia. Razem podróżują poprzez egzotyczne miejsca i zapomniane lata. Jednakże odkrywają, że sprawa jest o wiele poważniejsza, niż im się zdawało...


     Pasażerka to niby prosty wątek podróżowania w czasie, ale otulony niezwykłym i wyjątkowym pomysłem. Podobało mi się nawiązanie do XVIII wieku, który lubię w książkach. Połączenie współczesności z przeszłością i kilkoma wydarzeniami historycznymi aranżuje dobre tło dla wydarzeń. Akcja była niespodziewana, potrafiła stworzyć pozory, by później zaskoczyć. Cała historia wydarzeń jest bardzo rozbudowana, bo książka nie należy do kruszynek, a powstał jeszcze drugi tom. Do samego wątku z głównymi bohaterami dołączają ciekawe tajemnice rodzinne zarówno u Etty, jak i Nicholasa. Nawiązując do samej tej dwójki można powiedzieć, że są parą bardzo nieschematyczną. Ona – zwykła skrzypaczka przed debiutem oraz on - ciemnoskóry korsarz powiązany kontraktem z Ironwoodami. Tworzy to coś niespotykanego, przyciągającego i interesującego. Ciekawą bohaterką jest także sama matka Etty, stwarzająca płachtę nieprzewidywalności, a nawet lekkiej grozy jej osobą, bo w sumie... nie wiadomo, jakim człowiekiem jest tak naprawdę. Do zalet chcę również dorzucić wciągającą narrację, dzięki której przeżywa się emocje całym sobą niczym uczestnik wydarzeń. W kwestii wydania wydawnictwo jak zwykle nie zawodzi – jest przyjemne, miłe dla oka i zadbane.
Na chwilę obecną nie mam do czego się przyczepić przy tym tytule. Może jeśli przeczytam kontynuację i coś mi się przypomni to dam Wam znać. Według mnie tłumacz także zrobił kawał dobrej roboty, bo można się tylko domyślać, że w tej pozycji nie było łatwo.
,,- Jak mam walczyć z górą? Wiatr może wiać do woli, ale ona mu się nie pokłoni.
- Może nie musisz walczyć – powiedziała Etta, składając suknię. - Może musisz się tylko na nią wspiąć?”


    Chcąc podsumować całość – Pasażerka jest dobrze wykonaną fantastyką z romansem. Myślę, że nie tylko nastoletni czytelnik może być nią zadowolony. Przeżywałam bardzo losy bohaterów i jestem zrozpaczona urwaniem wątku w trakcie akcji, ale tym bardziej czekam na drugi tom, który zamówiłam od razu po zakończeniu ostatniej strony.
Moja ocena: 10/10
Za możliwość przeczytania oraz zrecenzowania tego tytułu ogromnie dziękuję projektowi www.czytampierwszy.pl

Komentarze