"Skrzynia z uśpionym przeznaczeniem" Weronika Ceynowa - wyd. Psychoskok

Autor: Weronika Ceynowa
Tytuł: Skrzynia z uśpionym przeznaczeniem
Wydawnictwo: Psychoskok
Data premiery: 10 lutego 2019 r.
Tytuł oryginału: -
Nazwa cyklu: -
Liczba stron: 102
   




,,Trochę za szybko byś mnie poznała, moja droga Simono, chcę, byś się mnie bała, a potem znienawidziła całą sobą.”


      Czasem zdaje się, że wszystko co mamy w życiu, jest idealne. Ułożone tak, jak było w planach. No, może nie do końca, bo zawsze uda się znaleźć jakąś drobną wadę, plamkę na nieskazitelnie czystym płótnie. Tak było z Simoną – miała kochającego męża, spodziewała się dziecka. Jednak z potomkiem wyszły komplikacje, a partner...
zaczął oddalać z dziwnego, niezrozumiałego powodu, choć stwarzał otoczkę nie pozoru, jakby nic się nie działo. Ona jednak nie zraża się i pragnie walczyć o szczęście. Drogę tę niespodziewanie przeciął inny mężczyzna, a później wywrócił wszystko do góry nogami – to, co względnie nie istnieje, zaczęło mieć swój byt. Kobieta zaufała rzeczom, które zdarzają się tylko w książkach fantasy. Cała ta historia to droga przez przeciwności, pokazująca zmiany, jakie można wywołać w człowieku – z wraka, do osoby walczącej o swe życie oraz dobro. A wszystko to za sprawą jednego mężczyzny, jego brata, skrzyni oraz mitu.

     Skrzynia z uśpionym przeznaczeniem to niedługa książka i tak z tak samo okrojoną akcją. Podobał mi się pomysł na fabułę oraz przekaz, jaki można wywnioskować z treści, czyli walka o zmiany, o ukochane osoby, o siebie samych oraz wyższe wartości, gdzie poświęcenie dla dobra społeczeństwa przewyższa to własne. Z czystym sumieniem muszę również pochwalić okładkę, gdyż pobudza moje zmysły fotografa-amatora. Zupełnie zapomniałam, że książka będzie historią dwóch kobiet, więc bardzo zdziwiła mnie akcja od połowy książki – nie sądziłam, że jeden wątek zostanie tak szybko zakończony (zdawało mi się, że to ten główny) i autorka miała coś dodatkowego w zanadrzu. Tu jednak chyba plusy się zakończą. Będąc szczerą, to już drugi raz przy książce (albo trzeci) czułam, że zdania są zbyt „dynamiczne”. Nie wiem, czy potrafię to dobrze określić, ale przy czytaniu czujesz, że było coś, a nagle jest co innego. Myślę, że to może przez brak opisów i zapychaczy tekstu wtedy, gdy powinny się one znaleźć? W takich momentach sama zauważam, że nawet jeśli nie lubię długich, nużących opisów, pojawiających się co kilka zdań, to kiedy ich brakuje, to naprawdę czuć. Już na samym początku zauważyłam, pojawiające się co jakiś czas w najbliższych zdaniach, powtórzenia, na które jestem dość uczulona. Kolejną sprawą jest przewidywalność. Domyślałam się, co się wydarzy, bo schematy były banalne i typowe. Od książki ulatuje woń zupełnego braku realizmu, pomimo typowych, normalnych sytuacji jak kryzys małżeński czy poznanie nowej osoby, która wiele zmienia w naszym życiu. Choć tu ratuje sytuację moja empatia, bo w jednym smutnym momencie w połowie książki, pomijając schematyczną historię, wzruszyłam się i poleciało mi kilka łez.
,,Czas płynie szybko jak wodospad, kiedyś woda w nim zaniknie, tak jak i mój żywot.”

     Podczas czytania da się odczuć przesadną prostotę języka/pisania, przez co ma się wrażenie, jakby to była jedna z wielu historii, które można spotkać na Wattpadzie. Fabuła nie prezentuje się najgorzej, dlatego bardziej rozwinięta akcja, lepsza narracja oraz zmniejszona przewidywalność zdecydowanie uratowałyby ten tytuł. Uważam, że to dobra książka na chwilę odpoczynku od wszystkiego, by po prostu przeczytać coś luźnego, niewymagającego zbytniego myślenia, dzięki czemu ulecimy poza szarą rzeczywistość. 
Moja ocena: 6/10
 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki bardzo dziękuję wydawnictwu
 

Komentarze